W dniu 28 lutego w pomieszczeniach Gminnej Biblioteki Publicznej w Kłaju odbyło się XXXV spotkanie Regionalnego Koła Historycznego „Zadora”. Tematem spotkania były wojenne losy lotnika Władysława Despeta – żołnierza dwóch narodów Polski i Wielkiej Brytanii. Wspomnieniami o swoim stryju podzielił się z zebranymi noszący to samo imię Pan Władysław Despet.

Prelekcja składała się z dwóch części. W pierwszej Pan Władysław opisywał losy swojego stryja a w drugiej można było zobaczyć pamiątki, jakie pozostały po lotniku.
Władysław Despet urodził się w Kłaju 29 lipca 1907 roku. Jego rodzicami byli Wojciech Despet i Anna z domu Gądor. Ojciec pochodził z Woli Batorskiej, był majstrem ciesielskim i pracował na kolei, matka zajmowała się dziećmi. Władysław był drugim dzieckiem państwa Despetów. Miał sześcioro rodzeństwa. W młodości ukończył 4-letnią Szkołę Ekonomiczno-Handlową i Instytut- Administracyjno – Gospodarczy w Krakowie. Po ukończeniu szkoły średniej poświęcił się służbie zawodowej w lotnictwie.

W 1928 r. został powołany do służby w 2 Pułku Lotniczym 121 Eskadry Myśliwskiej w Krakowie a w 1930 ukończył Szkołę Pilotów w Bydgoszczy. W latach 1935-1936 uczył się w Szkole Mechaników Samolotowych przy 6 Pułku Lotniczym we Lwowie. Po powrocie do Krakowa przydzielono go do 123 Eskadry Myśliwskiej.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej Władysław Despet został przeniesiony do Warszawy. Jego eskadra weszła w skład Brygady Pościgowej Obrony Warszawy. Następnie przeniesiony został wraz z Brygadą 6 września pod Lublin a potem na Wołyń i pod Śniatyn.
W dniu 17.09.1939 roku otrzymał rozkaz szefa sztabu gen. Wacława Stachiewicza przekroczenia granicy z Rumunią. Tam przebywał w obozie internowanych. Dnia 20.12.1939 roku udało mu się zbiec z obozu i w mundurze lotnika polskiego dotarł się Konstancy- jednego z największych porów Rumunii. Wtedy to zaczął używać innego nazwiska- Władysław Durski.

Tam otrzymał w konsulacie paszport i wizę do Syrii, a następnie okrętem „Dacia” popłynął przez Morze Czarne do Bejrutu a potem statkiem „Grandidier” do Marsylii. Następnie został odesłany do obozu przejściowego dla żołnierzy tzw. stacji zbornej lotnictwa polskiego do Camp Carpiaque a potem do obozu w Septfonds. W obozie tym oprócz kilku tysięcy żołnierzy polskich, przebywali także m.in. komuniści z wojny hiszpańskiej. Warunki bytowe były tam fatalne. Panował głód, baraki były zbite z desek, spano na pryczach z cienkimi siennikami.
W 1940 r. zgodnie z umową polsko-brytyjską ustalono przeniesienie 300 pilotów i 2000 personelu technicznego do RAF w Anglii reszta miała pozostać we Francji.

Pan Władysław znalazł się w grupie wyjeżdżającej do Anglii. Na początku maja 1940 roku wypłynął z portu Le Havre a następnie dopłynął do Wysp Brytyjskich.Tam rozpoczął szkolenie woskowe w języku angielskim.Ze względu na bombardowania lotniska w Manson, które uniemożliwiały regularną naukę został przeniesiony do Blackpool. Był to duży ośrodek szkolenia polskich lotników. Po 4 miesięcznym szkoleniu został przydzielony do Szkoły Pilotów w Hucknall – do kontroli technicznej samolotów.
Pod koniec 1940 r. został przeniesiony do 306 Dywizjonu Myśliwskiego na lotnisko Heston koło Londynu jako zastępca oficera technicznego. Wiosną 1944 roku trafił do Dywizjonu 303 a następnie do 131 Skrzydła Myśliwskiego w dziale technicznym. Brał również udział w inwazji na Francję i walkach o wyzwolenie Belgii i Holandii a następnie w nalotach na Drezno i Hamburg. Za wszystkie swoje zasługi w Wielkiej Brytanii został mianowany podporucznikiem.
Po wojnie początkowo pozostał w Wielkiej Brytanii. Po rozwiązaniu Polskich Sił Powietrznych w w 1947 r. Pan Władysław miał propozycję pozostania w Anglii i pracy w przemyśle lotniczym. Z propozycji jednak nie skorzystał i wrócił do Polski 19 sierpnia 1947 roku.
Przez 19 lat pracował w Mechanizacji Rolnictwa w Krakowie. Na emeryturę przeszedł w 1967 roku. W maju 1971 roku wziął ślub z Bronisławą Kondratowicz z Braniewa. Zmarł 3 października 1981 roku w Krakowie. Jest pochowany na cmentarzu parafialnym Kłaju.
Po prelekcji zebrani mogli zobaczyć część dokumentów, jakie pozostały po Władysławie Despecie w rękach rodziny m.in. fragmenty pamiętnika i zeszyt z czasów nauki w Blackpool. Na koniec jak zawsze wywiązała się dyskusja.
Bardzo dziękujemy panu Władysławowi, że podzielił się z nami wspomnieniami o swoim stryju.